Budzi mnie kac, w pokoju ciemno, cicho i
chłodno. Zerkam na zegarek, a tu trzynasta, klnę pod nosem, że przespałam cały
poranek. Jak można mieć kaca po Sangrii, która ma 12%? Starzeję się. Wyłaniam
się z pokoju i idę na balkon, gdzie wita mnie wspaniała pogoda. Jest około
osiemnastu stopni, więc postanawiamy z Karoliną i Markiem przejść się na plażę.
Spacerując po Barcelonie, można zauważyć jak bardzo aktywny sposób życia
prowadzą tutejsi mieszkańcy.
W drodze na plażę zauważam chłopaka jadącego dziwnym pojazdem jednośladowym.
Zatrzymuję go, żeby zapytać o szczegóły.
Jest to freeline skates, czyli para wrotek na których utrzymanie
równowagi to nie lada wyzwanie, jednak kiedy już się to uda, skateboarding,
snowboarding i surfing to tylko pikuś.
Mark przyjmuje wyzwanie, jednak bez
pomocy okazuje się to niemożliwe.
Mijamy siłownię na plaży.
Po drodze kupuję ulubioną czekoladę Karoliny, która w Polsce zapewne pojawi się w sprzedaży za rok. Ciekawe czy Ewa Chodakowska by się skusiła?
Wracając do domu, przechodzimy obok małej galerii sztuki.
Na kolację Mark przyrządza przepyszne krewetki na maśle i białym winie.
Miły i leniwy dzień, zwiedzanie nadrobię jutro.
0 komentarze:
Prześlij komentarz